Obudziłam się bardzo wcześnie rano, była gdzieś tak 7 rano. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i przemyłam twarz. Wyszłam z łazienki i skierowałam się na dół do kuchni. Rodzice jeszcze spali, weszłam i powędrowałam do lodówki. Byłam strasznie głodna, postanowiłam zrobić sobie płatki. Najpierw wyjęłam miskę i łyżeczkę. Nasypałam do miski płatki i zalałam mlekiem. Nalałam soku pomarańczowego do szklanki i zasiadłam z tym wszystkim do stołu. Po drodze zgarnęłam jakieś czasopismo. Jadłam i czytałam jakieś ploteczki o gwiazdach. Natrafiłam na artykuł o One Direction i zaczęłam go uważnie czytać. Pisano tam gdzie aktualnie znajdują się chłopcy, nie wiedzieli tylko gdzie znajduje się Niall. Zjadłam płatki i dalej byłam głodna, więc postanowiłam zrobić jeszcze kanapki. Dla siebie i od razu dla rodziców i Oscara. Wyjęłam potrzebne składniki i po 10 minutach cały talerz kanapek był gotowy. Znowu zasiadłam do stołu i zaczęłam wcinać kanapki. Po 3 byłam już naprawdę pełna. Wstałam od stołu i kierowałam się na górę obudzić Oscara. Po drodze natrafiłam na rodziców, powiedziałam że kanapki w kuchni czekają i poszłam do swojego pokoju. Podeszłam do łóżka i szturchałam chłopaka żeby go obudzić. Nic nie skutkowało, zaczęłam do niego głośno mówić.
- Oscar wstawaj ! - krzyknęłam.
- Jeszcze 5 minut mamo. - powiedział i przykrył się poduszką.
- Żadne 5 minut, wstawaj albo zastosuje drastyczne metody. - powiedziałam.
- Tsaa.. Czekam. - powiedział z ironią. Wkurzyło mnie to dlatego wzięłam szklankę z łazienki i nalałam do niej zimnej wody. Podeszłam do łóżka i wylałam całą zawartość na Oscara. Spadł z łóżka a ja zaczęłam głośno się śmiać.
- Kobieto co ty robisz? - powiedział leżąc na podłodze.
- Mówiłam, że jak nie wstaniesz zastosuję drastyczne metody. - powiedziałam, po czym jebłam smajla.
- O niee.. Teraz ci pokaże co to są drastyczne metody. - powiedział i szybko wstał z podłogi. Zaczęłam uciekać i krzyczeć. Ganialiśmy się po całym domu, a moi rodzice tylko się z nas śmiali. Pobiegłam z powrotem do mojego pokoju, a on wbiegł za mną. Nie miałam gdzie uciec, chciałam go wyminąć, ale niestety mnie złapał. Położył mnie na łóżku i zaczął łaskotać. Śmiałam się na cały dom, po 10 minutach nie miałam już siły, więc przestał mnie łaskotać. Ja wstałam i poszłam do szafy po jakieś wygodne ciuchy. Weszłam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic, umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w wysokiego kucyka i ubrałam się w TO. Wyszłam z łazienki, po mnie poszedł Oscar. Ja wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Sprawdziłam facebooka i twittera, zamknęłam laptopa i napisałam sms'a do Laury. Ja z Oscarem, Laurą i Niallem lecimy samolotem, a moja mama i tata z samochodem, będą na pokładzie statku. Uznaliśmy, że przewiozą samochód do Londynu, pomogą nam się rozpakować i wszystko porobić i po 2,3 dniach polecą samolotem do domu. Poszłam na strych i ściągnęłam jakieś kartony na rzeczy. Zaczęłam się za pakowanie wszystkich książek, teczek z piosenkami, różnymi tekstami i rzeczami. Potem pakowałam jakieś ozdoby, płyty i takie duperele. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam do niej pakować wszystkie kosmetyki, które wcześniej posegregowałam i wrzuciłam do osobnych torebeczek. Miałam strasznie dużo tych kosmetyków. Wszystkie kosmetyki, przybory do robienia paznokci, lakiery, jakieś szampony i żele, kremy i takie różne rzeczy do higieny itd. zajęły całą małą walizkę. Do średniej zaczęłam pakować biżuterię i buty, jakieś chusty, szaliki, rękawiczki itd. A dużą zostawiłam na koniec. Wyjęłam wszystkie ubrania z szafy i położyłam je na łóżku. Zaczęłam pakować te co noszę i będę nosić, a odrzucałam te co nie noszę i są już za małe. Wszystkie ubrania weszły na styk do walizki. Do torby podręcznej spakowałam jakąś książkę, ipada ze słuchawkami, jakieś batoniki, żelki i ogólnie jakieś smakołyki na drogę, chusteczki, laptopa, telefon, jakieś czasopismo i ogólnie rzeczy które mi się przydadzą. Postawiłam wszystkie walizki, kartony i gitarę pod ścianą. Spojrzałam na mój pokój, był całkiem pusty, przerażał mnie ten widok. Puste półki, wszystko białe bez żadnego koloru. Łazienka tak samo. Jedyne co w łazience było to kosmetyki na rano, które i tak zostaną spakowane do walizki. A w pokoju, leżały ciuchy na jutro do samolotu moje i Oscara, telefony i jakieś tam rzeczy. Wykończona pracą zeszłam na dół z Oscarem. Byłam strasznie głodna. Zrobiliśmy wspólnie cały talerz naleśników i zaczęliśmy je szybko wchłaniać. Po 15 minutach talerz był pusty. Gadałam z Oscarem o Londynie popijając przy tym sok pomarańczowy. Chciałam się trochę pożegnać z moim miejscem rodzinnym dlatego postanowiliśmy się przejść. Musiałam się przebrać, dlatego otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej potrzebne ciuchy. Przebrałam się w TO i zeszłam na dół. Oscar czekał już na mnie pod drzwiami. Powiedziałam mamie że wychodzimy i poszliśmy. Szliśmy trzymając się za ręce w stronę parku. Po drodze trochę gadaliśmy, ale większość czasu szliśmy w ciszy. Usiedliśmy na ławce w parku i wtuleni w siebie oglądaliśmy gwiazdy na niebie. W parku byliśmy tylko my, co jest bardzo dziwne bo zazwyczaj wieczorem jest tu dużo zakochanych par. Była gdzieś tak 18, wstaliśmy i szliśmy dalej. Zmierzaliśmy do mojego ulubionego miejsca czyli jeziorka na środku parku. Uwielbiałam to miejsce, gdy byłam smutna przychodziłam tu żeby pomyśleć. Koło tego jeziora nie chodził praktycznie nikt, dlatego tutaj było zawsze tak cicho. Usiedliśmy koło dużego drzewa, wtuliliśmy się w siebie i gadaliśmy o przyszłości. Ku mojemu zdziwieniu Oscar planował naszą wspólną przyszłość. Powiedział że mnie nigdy nie zostawi, będzie mi zawsze wierny i nigdy mnie nie okłamie. Że będziemy mieli duży dom i gromadkę dzieci, które odziedziczą po mnie urodę i talent do muzyki, a po nim sztukę walki i talent do malarstwa. Mówił to tak uroczo, pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, Oscar od razu to zauważył, otarł ją i bardziej przytulił. Zaczęliśmy się czule całować, ten pocałunek strasznie się przedłużał. Po 10 minutach migdalenia się przy jeziorze wstaliśmy i szliśmy dalej. Powędrowaliśmy do kafejki z szejkami. Oscar zamówił dla mnie waniliowego takiego jak lubię, a dla siebie zamówił czekoladowego. Wracaliśmy już do domu, gadaliśmy i popijaliśmy swoje szejki. Gdy wróciliśmy rodziców nie było. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać jakiś serial. Po 30 minutach rodzice wrócili, powiedzieli że byli na kolacji i poszli do swojej sypialni już się położyć. Była godzina 22 dlatego ja z Oscarem postanowiliśmy też iść spać, bo o 5 musimy wstać na samolot. Wyłączyliśmy telewizor i powędrowaliśmy na górę. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w piżamę. Ciuchy które miałam włożyłam do walizki, nastawiłam budzik i położyłam się do łóżka. Po 10 minutach Oscar wyszedł z łazienki i położył się obok mnie. Zmęczeni zasnęliśmy wtuleni w siebie.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale jakoś nie miałam weny do pisania.
Postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję, bo mam ostatnio dużo nauki.
Przepraszam, że tak dawno mnie tu nie było, ale przez wszystko co sie działo jakoś zagubiłam Twojego bloga. ale na szczescie go odnalazłam i oto jestem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, taki.. przyjemny :) Bardzo mnie ciekawi jak to się póxniej wszystko poukłada,w tym Londynie i wgl :D
A i zapraszam do mnie na nowy rozdział i własnie mam pytanko: mam Cie informować czy Ci sie u mnie zbytnie nie podoba?
Pozdrawiam ;**
W porządku :) Fajnie, że ci się podoba i możesz mnie informować, bo także podoba mi się twój blog :)
Usuń